sobota, 16 kwietnia 2011

Kicia dorosła

Dorosła do zabiegu, miałam mieszane uczucia. Trochę się bałam zostawiając ją u Weta. Na szczęście kotek wykastrowany, po kilku dniach przeraźliwej słabości doszedł do siebie. Uff.. Nic jej się nie zmieniło. Nie wiem czy się martwić czy cieszyć. Myślałam, że się uspokoi.. a tu figa, z makiem na dodatek :P
Kot w oszczędnościowym kubraczku, żeby szwów nie wylizywała, wyglądała jak takie zwierzątko zrobione z długiego balonika.. :( Nie mogłam na nią patrzyć taka biedna chodziła ledwo. Nie wytrzymałam i po 2 dniach zdjęłam z niej skarpetę, miałam ciągle wrażenie że się męczy. Żeby nie pracowała nad szwami u weta kupiliśmy 'słoik', znaczy się plastikowy kołnierz.
Cóż... było lepiej niż w skarpecie. Ale Kicia niespecjalnie szczęśliwa była...
Gdzie się kota postawiło, tam stał.
Na szczęście już koniec. Kot ma się dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz